DUCH I MATERIA - mój pogląd cz.4

ciąg dalszy; COŚ BIERZE SIĘ Z CZEGOŚĆ

Pojęłam, że natura jest tak zbudowana, iż w niebezpiecznych przypadkach zachowuje pełną zdolność do obrony. My również bronimy się przed chorobami i agresorami.
Myślę sobie; tak jest naprawdę i w życiu i biologii. Ale są też i takie przypadki, że tempo i siła niczym zaraza uniemożliwia samoobronę Ziemi. Wiedziałam, jakie są skutki broni atomowej i jej podobnym.
Zjawa wyczuła moje obawy, bo odwróciła moją uwagę od Ziemi i telepatycznie kazała mi podążać za sobą....
... Ziemia bardzo szybko oddaliła się od nas i nagle jakby z pozycji pierwszego piętra ujrzałam coś nowego i jakże równie pięknego i niesamowitego. Teraz Ziemia była już maleńkim punkcikiem. Teraz też obserwuje niesamowite rzeczy, a to, co zobaczyłam nie jest znane naszym astrofizykom. Widzę trzy jakieś przeźroczyste płyny niczym trzy kolorowe wstęgi rzek. Wiją się one na ciemnoniebieskiej przestrzeni (próżni). Nagle na tym miejscu rozbryzgują się w ogromnej ilości ogniste iskry przypominające zimne ognie. Efekt tego był niesamowity i niezrozumiały. Zjawa przybliżyła nas do jednego z tych rozbryzgujących ujęć. Poczułam ich bliskość, bo nawet zachowując ludzkie odruchy lękałam się o własne bezpieczeństwo - to była ogromna moc i siła. Jedno

takie ogniste ogniwo leciało wprost na mnie, a w oddali bardzo wyraźnie było widać kosmiczną burzę z ogromną ilością wyładowań niesamowitej energii o różowo- czerwonej barwie a w innej części barwa tegoż wyładowania przybrała błękitno- seledynowy odcień Natomiast białe lśniące iskierki wnikały w materie o różnych barwach. Kolory tych materii były naturalne jakby związki chemiczne kształtowały ich barwę. Tam gdzie wniknęła iskra pozostawała czarna blizna jak wypalona dziura, wokół której osadziła się zwęglona substancja zatrzymująca uciekanie materii - niczym kosmiczna czarna dziura. Wtedy szybko domyśliłam się, że chyba jestem świadkiem tego, jak powstaje Wszechświat. Czułam się dumna i oszołomiona tym, że jestem tak blisko tych niesamowitych reakcji podczas powstawania procesów w kosmosie, czy też narodzin naszego Wszechświata.
- Nie do wiary, tego nikt z ludzi sobie nawet nie wyobraża. Widzę to, czego nie rejestrują jeszcze nasze głowy - zupełnie jak to było z Kopernikiem. To nie jest tor naszego naukowego myślenia. Nikt mi nie uwierzy, że jest inaczej niż myślimy. To, co widzę nie jest również na mój umysł. Nigdy tego nie wyjawię, bo się ze mnie będą naśmiewać. Ja to muszę namalować, by w ten sposób, chociaż zaznaczyć tą rzeczywistość....
.... Kiedy już znalazłyśmy się w naszej granatowej przestrzeni, powrócił temat o Ziemi. Zjawa chyba chciała mi pokazać jak niewielka jest ta planeta w porównaniu z kosmosem i wszechświatem, oraz Wszechrzeczą (ich głównym ogniwem). Po tym, co zobaczyłam uspokoiłam się. Wiedziałam już, jak potężną bronią dysponuje Kosmos. Wiedziałam jak łatwo może z tej broni zniknąć człowiek, gdy tylko przekroczy tolerancję błędu. Zrozumiałam też, że ta planeta jest jak niewielka komórka w wielu złożonych i powiązanych ze sobą układów stanowiących jedną całość, czyli Stwórcę. Nic, co dzieje się w jego "wnętrzu" nie uchodzi bez echa. Za wszystkie ogniwa odpowiada reakcja, przez którą przenikają wzajemne informacje o każdych zmianach - zupełnie tak samo, jak to się dzieje w naszym organizmie. Dopiero teraz, uspokoiłam się, bo zrozumiałam, że są jeszcze inne czynniki poza Ziemią które ją chronią. My również sięgamy po lekarstwa, gdy uznamy, że organizm nie jest w stanie sam zwalczyć choroby.....
...Teraz ja i Zjawa poleciałyśmy dalej.... . Leciałyśmy w ciszy. W pewnym momencie dostrzegłam, że w oddali wyłania się różowa plazma. Była wyblakła, nieczysta, trochę mieszająca się z granatem. Widać w niej było coś w rodzaju zawirowania, wiru wodnego. Bardzo mnie to zaciekawiło, ponieważ było inne. Było to coś nowego i tajemniczego. Nigdy dotąd tego czegoś nie widziałam. Zaczęłam zbliżać się ku tej nieznanej materii. Zorientowałam się, że Zjawa pozostała w tyle i nagle zatrzymała się.
- Nie leć tam, wracaj szybko! - Nawoływała do mnie.
Wyczułam ją telepatycznie natychmiast. Po raz pierwszy od niej emanował niepokój o mnie - jak matkę, gdy zagrożone jest dziecko. Natychmiast zawróciłam ale jeszcze obejrzałam się za siebie, by upewnić się, czy nic mnie nie goni. Wyobrażałam sobie, że zły duch podobny Zjawie wyłoni się by mnie wciągnąć w tę czerwoną materię niczym w piekło. Był to dla mnie najbardziej dramatyczny moment, całego mojego doświadczenia z innym wymiarem. Do dziś nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tam nie dane mi było polecieć i dlaczego również Zjawa trzymała się od tego miejsca z daleka. Może to było prawdziwe piekło, a może podział obowiązków na strefy, w której już Zjawa nie miała pieczy. Czyżby i TAM istniał określony porządek i nieznane bariery. Czy TAM też są granice, których przekraczać nie wolno. Jedno jest pewne ja również do czerwonej materii nie byłam pisana. .. Postanowiłam już o nic nie pytać. Niezwłocznie zapragnęłam powrotu do domu.”
Jak mogę najprościej zinterpretować to co zobaczyłam w stanie śmierci klinicznej;

Z powyższego zapisu i definicji wynika, że zawsze COŚ BIERZE SIĘ Z CZEGOŚĆ, a zgodnie z myślą Plotyna “Dusza tworzy rzeczy wedle doskonałych wzorców – idei umysłu. Idee te uobecniają się w rzeczach materialnych, a rzeczy te uczestniczą z kolei w ideach, upodobniając się do nich. Ale są zawsze odbiciami: niedoskonałymi i niepełnymi. Rzeczy bowiem powstają, różnicują się, zmieniają; nie tyle są, co nieustannie stają się, a następnie giną. W rzeczywistości egzystują, nie popadając w niebyt o tyle tylko, o ile partycypują w ideach i do nich się odnoszą”.
Z myśli tej wywnioskować należy, że myśli które przekazała mi Zjawa, cytuję ;"nieważna jest forma i budowa, ważne są tyko wartości” pokrywają się ze stwierdzeniem iż “zawsze coś bierze się z czegoś”. A więc najistotniejsze jest to “COŚ” co powstało. Mniej znaczące jest to z “CZEGO” powstało. Patrząc przez pryzmat człowieka najważniejsze jest to, co w sobie wykształcił - a nie to jaki był jego los.
- Co powinien człowiek w sobie wykształcić? 
Z moich doświadczeń oraz teorii Plotyna wynika, że dusza to zbiór wszystkich wartości powstałych z procesów przyczyny i skutku tworzących Duszę Świata . Prawo przyczyny i skutku zwane jest w języku pali kamma-vipaka (działanie-owoc) i mówi ono, że każde działanie ma swój skutek – dobre działania wracają jako szczęście, złe działania wracają jako cierpienie.
Należy też przyjąć że ; w ducha wpisany jest Intelekt nadający człowiekowi osobowość .              Człowiek jako organizm jest częścią składową materii. Dusza, duch, i człowiek połączeni przez Jednię wpływają na Duszę Świata.
Dlaczego duch ma osobowość ?
Dlatego, że zachowuje świadomość procesu pochodzącego z materii , a także zachowuje świadomość tego, co nie obejmuje materii a funkcjonuje nadal poza życiem już jako duch. Ponadto moje doświadczenia dowodzą ,że mój duch działał na wzór zachowań człowieka, był w stanie kontrolować to co dzieje się na Ziemi i w Kosmosie, ale nie tylko w to miał wgląd. Miał wgląd w samoorganizację na poziomie czasu i przestrzeni, co oznacza że jest Energią egzystującą w Jedni i jako byt świadomy jest przynależy Intelektowi. Duch ma bardzo duże znaczenie w procesie Duszy Świata (Stwórcy) – jest ręką Jedni (Boga).
Ja jako osoba, która doświadczyła śmierci klinicznej, dostrzegłam obraz swojego ducha, opisałam jak się zachowywałam po opuszczeniu ciała, dostrzegłam czego nie straciłam będąc duchem oddzielonym od ciała. Opisałam jakie możliwości posiada duch a jakie utracił.
Stwierdzam, że wbrew opiniom naukowców, którzy z badań dowodzą że:
a) Przez pewien czas po śmierci zachowujemy świadomość, gdyż jeszcze przez około 20 sekund po śmierci klinicznej w korze mózgu rozchodzą się fale mózgowe.
b)Kora mózgowa umiera trochę wolniej i cały proces może trwać nawet do kilku godzin.
c)Świadomość pojawia się, kiedy miliardy połączonych prostych neuronów współdziałają.
Dalej; zdaniem naukowców po tym okresie świadomość ginie. czego dowodzi fakt że nawet małe uszkodzenia mózgu mogą spowodować zanik pamięci.
Ja się nadal nie mogę zgodzić z ich zdaniem, a to dlatego, znam te stany umysłu, że to doświadczyłam - cytuję:.
„Wkrótce okazało się, że mój stan był bardzo poważny. Po odzyskaniu przytomności jeszcze niedokładnie reagowałam na bodźce zewnętrzne. Mierzono mi w ciągu dnia wielokrotnie ciśnienie, bo jeszcze kilka razy traciłam przytomność, ale już nie rejestrowałam żadnych pośmiertnych obrazów. Mój stan był w dalszym ciągu zagrożony. Później już sama czułam, że zagrożenie minęło i prosiłam lekarzy by mnie odłączono od krwi i osocza. Czułam się silna a dalsze wspomaganie powoduje u mnie nowe zagrożenia. Źle i błędnie odpowiadałam na pytania, bo przez kilka dni moja głowa nie funkcjonowała poprawnie. Miałam problemy z określeniem nazw, przedmiotów, wyrażania swoich potrzeb a to, dlatego iż nastąpiły martwicze zmiany w mózgu i pamięć się usunęła. Przez to unikałam nadmiernej rozmowy, by nie być postrzeganą za chorą psychicznie. Ale nasłuchiwałam rozmów innych, by unormować swój język. W głębi duszy czułam się jak małe dziecko, które dopiero uczy się mówić.”
To, że w wyniku urazu, ktoś stracił pamięć - podobnie jak ja w wyniku zmian jakie zaszły w mózgu- nie jest dowodem na utratę świadomości, gdyż jest to dowód na uszkodzenie komórki w mózgu, która odpowiada za emisję pamięci. Można ten przypadek porównać z przerwanym drucikiem, który nie przewodzi prądu. Podobnie jak uszkodzony komputer nie odpowiada na zapisaną pamięć na dysku, czy na nośnikach CD, DVD. Pamięć z dysku i nośników można odtworzyć i dalej dopisywać na innym sprzęcie.
Podobnie jest ze świadomością w chwili śmierci człowieka, gdyż po odłączeniu się od ciała, duch przechodzi na poziom innego wymiaru, wolnego od cząstek materii a egzystującego już jako energia „hologram“ światła, automatycznie na nią przełączony.
W swojej wędrówce w innym wymiarze, zetknęłam się z innym duchem o wyższym poziomie osobowości, i większych parametrach, a który to, był moją podporą, przewodnikiem i nauczycielem.
W swojej wędrówce zobaczyłam Kosmos zapisany w czasie - niczym jego dzieje, historia. Takich fenomenów nie miałam w swojej głowie - bo jeszcze nie było internatu w Polsce dla użytkowników prywatnych a Kosmiczny Teleskop Hubble’a, HST został wyniesiony na orbitę 24 kwietnia 1990 roku -czyli w 15 miesięcy po moich doświadczeniach ze śmierci klinicznej.
Utrwaliłam te kosmiczne fenomeny w pamięci i mogłam je odtworzyć, opisać a nawet namalować. Oglądałam też film swojego życia, który był mi przedstawiony niczym negatyw filmu - patrząc na swoje życie czułam się jak widz. czytelnik- różnił się on bardzo od kolorowego Kosmosu zapisanego w czasie - gdzie czułam, że jestem uczestniczką życia w kosmosie.

Po takich doświadczeniach doszłam do wniosku , że świadomość kształtuje się w mózgu tylko o tą wiedzę, o którą zabiega umysł człowieka. Pozostałe informacje są ukryte w zakamarkach naszej podświadomości i stanowią cząstkę informacji ze zbioru Intelektu w Jedni. Oznacza to również, że jest ona poza granicami naszego mózgu. Z chwilą śmierci człowieka świadomość jest „odczepiana“ lub inaczej; odłączana od materii. Oznacza to, że śmierć następuje w chwili gdy duch opuści ciało i wraz z duszą i przejdą na platformę INNEGO WYMIARU
Czy oznacza to, że musimy zweryfikować sposób ogłaszania zgonu człowieka?
Tak , bo inaczej istnieje zagrożenie, że można człowieka pochować gdy jest pozornie martwy, a tak naprawdę może znajdować się w stanie śpiączki, letargu kiedy procesy życiowe są w znacznym stopniu zahamowane.
Dziś jestem zdania, że przynależność religijna nie ma dla mnie znaczenia, lecz skoro służy rozwojowi duchowemu powinna być ważna dla każdego człowieka. 
Jak mawiał mój przewodnik Zjawa, cytuję: “Nie ma diabłów i demonów, ale nie daj się JEJ podporządkować”. Zjawie chodziło o to, abym swojego życia nie podporządkowała teorii o piekle i potworach jako wytwór ludzkiego umysłu (mitów, religii).Co by oznaczało, że muszę zachować umysł czysty i wolny.
Dodam też jako rzecz bardzo ważną:
Powinniśmy sobie zadawać wiele pytań, dotyczących sensu życia człowieka na Ziemi. Powinniśmy sobie zadawać pytania, dlaczego człowiek tak bardzo odstaje od innych ssaków i jako jedyny posiada moc twórczą.
Możemy też zastanawiać się, czy wierzyć w Boga, być ateistą lub nie wierzyć w Boga.
To niczego nie zmieni, bo niezależnie od tego czym się zajmujemy, w co wierzymy i co pragniemy jesteśmy w pełni wpisani w schemat Absolutu na najniższym jego szczeblu.
To wszystko odsłoni się i poznamy dopiero wtedy, gdy Duch oddzieli się od materii i jako niezależny byt - odłączony od umysłu, w którym nie ma życia - wzbogacony o ukształtowaną świadomość z materialnego świata z bytu człowieka .
Dla Stwórcy ( zwanym też Jednia, Absolut, Bóg) ważniejszy jest duch a nie człowiek.
Duch przechodzi kolejny żywot, zwany też czyśćcem (religia) , który pozwoli mu z destylować negatywne cechy wytworzone w ciągu życia jednostkowego organizmu, .
Jestem zdania, że skoro mówimy o Bogu jako Stwórcy i wierzymy w jego istnienie, powinniśmy w tym samym czasie myśleć o duchu, który jest w nas (z nami) i jest cząstką naszej świadomości. Powinniśmy o duchu myśleć jako o nadrzędnej myśli i idei, która w każdej chwili jest w stanie nas oświecić, gdy tylko umysł nie będzie w stanie radzić sobie z analizą wiedzy po którą człowiek sięga.
Ten mechanizm (myśl nadrzędna, idea) działa automatycznie u każdego leworęcznego człowieka i znacząco wpływa na osobowość.. Mechanizm ten staje się silniejszy, gdy leworęczny obcuje z przyrodą . Nie wykluczone też, że w kształtowaniu osobowości, Duch wymaga więcej od leworęcznych.
Alicja Ziętek

Komentarze

Popularne posty