TEMAT duch i NDE

TEMAT duch i NDE

W tym temacie będzie mowa o znaczeniu ducha w życiu człowieka i życiu pośmiertnym. Na pewnym etapie rozwoju ludzkości wszystkie powstałe w starożytności próby zrozumienia umysłu związane były z religiami, dostarczającymi człowiekowi odpowiedzi na pytania ostateczne. Temat o duchach jest tak powszechny, że nie wymaga moich wyjaśnień. Wiem tylko tyle, że jedni w nie wierzą a inni nie wierzą. Zdaniem wielu ludzi duchy po śmierci człowieka odchodzą do Nieba - takie jest powszechne rozumowanie tego tematu.

Dziś dla wielu ludzi duch stał się przedmiotem badań. W tym celu badacze uzbrajają się w różne instrumenty by dowodzić istnienia duchów. Urządzenia nagrywające są teraz ogólnodostępne i łatwiej jest obserwować i rejestrować paranormalne zjawiska . Osoby zainteresowane tymi zjawiskami, to te, które niejednokrotnie otarły się, bądź ocierają się o nie,- często stawiają sobie pytania.:

- Cokolwiek by to nie było musiałoby albo zaprzestać manifestacji, albo kontynuować, ale ukazać się wszystkim oglądającym w internecie ludziom, albo w jakiś sposób unieszkodliwić cały system kamer...

AZ- Tu tkwi problem , bo nawet jeśli w nawiedzonym domu są duchy, to one korzystają ze źródeł na poziomie kwantowym - a nie ma jeszcze takiego urządzenia, te współczesne nie są do tego przystosowane, choć podniosły poziom wiedzy o zjawiskach paranormalnych i anomalnych.

W tym artykule nie będę poruszała życia pośmiertnego duchów. Ten artykuł w całości jest poświęcony duchowi powiązanemu z naszym życiem, a to po to, by zrozumieć skąd pochodzimy, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Według wierzeń, relacja ze stworzenia człowieka pokazuje, w jaki sposób powstała ta potrójna natura: „Ukształtował Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech życia. Wtedy stał się człowiek istotą żywą” - dokładniej rzecz ujmując - żyjącą duszą (1 Mój 2:7)                ---Czy duch to tylko jakaś niewidzialna powłoka mieszkająca w naszym ciele do ostatniego dnia naszego życia?

Nie sądzę, że tak jest. Duch choć niewidzialny i często nieodczuwalny potrafi dać znać, o sobie w krytycznych momentach, a tego dowodem są nieodparte uczucia (przeczucia) o niebezpieczeństwach lub konieczności zmiany kierunku, by stanąć na drodze nieznanym ofiarom i nieść im pomoc. Ludzie którzy tego doświadczyli zawsze mawiają ; - coś mi kazało skręcić , - miałem nieodparte uczucie, że coś się stanie, - coś kazało mi się zatrzymać,... itd. Wobec niepokornych ludzi często pojawiały się zdarzenia, które na krótko ich zatrzymywały, np; „zniknęły” klucze, okulary, itp. Wszystko po to, by opóźnić wyjście z domu, czy uruchomić samochód, by tym samym uchronić człowieka w punktach krytycznych, przed tragicznym zdarzeniem. Jednym słowem jakaś tajemnicza siła wpływała na wolę człowieka.

O tym jak wielkie ma znaczenie duch i dusza dla człowieka, zrozumiałam po doświadczeniach śmierci klinicznej (NDE). W mojej świadomości nastąpiły niesamowite przewartościowania duchowe. W ślad za nimi ukształtowałam się w kierunku parapsychologii. Próbowałam też zrozumieć mechanikę pozwalającą władać zdolnościami paranormalnymi. Miałam czasami wrażenie, że działam w oparciu o świadomość (rozumienie) i podświadomość (natchnienie). To drugie do czasu stanu NDE wykorzystywałam tylko do malarstwa. Obecnie w sprawach dla mnie najistotniejszych zawsze towarzyszy mi natchnienie. Dziś już nie boję się mówić o wizjach jako źródła informacji wyłonionej z kart historii czasu przeszłego i przyszłego (jak w regresji) i jako źródła pomagającego mi się rozwijać np.: Wizja szybki szkic - źródło informacji drogą paranormalną

Foto wizja szybki szkic.


Ta wizja to wzorzec, który pomógł mi szybko zrozumieć na czym polegają moje zdolności paranormalne. Zrozumiałam, że ja jako człowiek jestem narzędziem (aparatem, kamerą, dyktafonem, ekranem), otrzymującym i przenoszącym informacje.                              

Pozostaje pytanie; komu i w jakim celu ?

Opisane poniżej doświadczenia moje i czytelnika temu procesowi podlegają , a są to wskazówki pokazujące, że mózg ma szeroki zakres działania - odsłania swoje tajemnice i powinniśmy to zrozumieć, badać nieznane i rozwijać się na tej płaszczyźnie:

RB (sny wyprzedzają rzeczywistość ):

- Będąc w wieku 12-13 lat miałem sen, który po kilku tygodniach okazał się rzeczywistością: We śnie stanąłem na krześle by wyjrzeć przez dość wysoko umieszczone okienko w przedpokoju i ujrzałem na tle nocnego nieba wysoki słup ognia nad lasem (jakieś 2 razy wyższy od koron drzew tego lasu) i skojarzyłem to z pożarem lasu. Towarzyszyła mi wtedy silna emocja strachu. Po jakimś czasie (myślę że za kilka tygodni) ów sen wydarzył się w rzeczywistości. Taka sama sytuacja, siedząc wieczorną porą w domu usłyszałem jakieś trzaski i staję na krzesło by wyjrzeć przez to samo okienko w przedpokoju i widzę dokładnie to samo co we wcześniejszym śnie ( pamiętałem że wcześniej mi się to śniło), ale teraz sobie dodaję w myślach "to się dzieje na prawdę". Potem okazało się ze to się palił drewniany dom tuż przed tym lasem, ale wyglądając przez moje okienko nie można było stwierdzić, czy to las czy nie.
AZ ( mój przypadek i zamanifestowana chorągiewka):
- Pewnego dnia wybrałam się samochodem ze znajomymi, by pomóc im wybrać działkę, którą zamierzali kupić na trasie z Warszawy do Grójca. Jechaliśmy bocznymi drogami. Po drodze mijaliśmy mnóstwo kapliczek z wizerunkiem Matki Boskiej. Na pewnym odcinku drogi poprosiłam znajomych by zatrzymali się przy kapliczce., ja tymczasem poszłam sprawdzić na jaką okoliczność ją postawiono. Uczyniłam to za pomocą zdolności jasnowidzenia. Przed nami rozpościerała się panorama wsi i lasów. Droga, na której się zatrzymaliśmy, była kręta i wąska. Towarzyszyły mam cisza i spokój, gdy w tej oto chwili, ciało za drżało z przerażenia, bo poczułam, że jestem świadkiem okropnego wojennego dramatu: " Widzę dwa pojazdy niemieckie, przed którymi prowadzona jest ludność cywilna, by służyła jako żywe tarcze do rozgrywek z partyzantami. Partyzanci pod presją rozstrzelania cywilów mieli zostać zmuszeni do poddania się". Wrażenia tej sceny żyją do chwili obecnej w mojej świadomości. Po relacji z jasnowidzenia zrobiłam zdjęcia tego miejsca. Po wywołaniu ich, po raz kolejny oniemiałam z wrażenia, bo to, co zobaczyłam zwaliło mnie niemal z nóg. Na jednym ze zdjęć pojawiła się biała flaga - symbol poddawania się.- chorągiewka ta jest również na negatywie filmu.

Wielu czytelników doświadcza OOBE – jedni przechodzą kursy, inni doświadczają tego stanu spontanicznie. Jednakże nie znają źródła i nie rozumieją mechanizmu działania. Owszem próbują dociec skąd to się bierze i kierują do mnie zapytania. Wielu z nich uznaje, że ten stan jest tym samym co NDE, oto pytania:

- Test zegarka. Chodzi o to by spojrzeć na godzinę, następnie odwrócić wzrok/skupić się na czymś innym i ponownie spojrzeć na ten sam zegarek. W snach ujrzymy za każdym razem inną godzinę. Na jawie wiadomo że będzie to ta sama godzina + kilka sekund które upłynie między spojrzeniami. A jak to wygląda w stanie NDE? Zastanawiam się czy stan znany jako OOBE i doświadczenie opuszczenia ciała w trakcie operacji (NDE) różnią się czymś znacząco, czy w gruncie rzeczy są tym samym doświadczeniem.

- W ramach zgłaszanych przez pacjentów w czasie operacji doświadczeń opuszczenia ciała podczas śmierci klinicznej ,przeprowadzono tzw. Badanie AWARE (AWAreness during REsuscitation).Badanie polegało na tym, że w salach operacyjnych szpitali umieszczono na wysokich półkach regałów pod sufitem - kartki z wydrukowanymi kilku cyfrowymi liczbami. Chodziło o to by sprawdzić czy pacjent po opuszczeniu ciała gdy znajdzie się pod sufitem, skąd będzie obserwował swoje ciało i przebieg operacji - będzie w stanie odczytać i zapamiętać taką liczbę z kartki a następnie po przywróceniu mu funkcji życiowych i odzyskaniu świadomości - podać personelowi medycznemu.

AZ- Wszystkie stany; sny, jawa, OOBE, NDE przypisane są naszemu duchowi. Za ich źródłem duch przenosi informacje do świadomości , gdzie zostaje zapamiętana. Każda informacja przekazana tymi kanałami jest ważna dla rozwoju duchowego człowieka. Ten , kto je ignoruje nie rozwija się duchowo, a jego życie jest cięższe.

W NDE czas ludzki nie istnieje , lub duch nie jest w stanie to określić, bo tam zegarków i innych przedmiotów nie ma (chyba, że „wyczarujemy“).Fakt, że gdy lawirowałam między ludźmi widziałam zegar na stacji WKD i zdałam sobie sprawę, że o tej porze już kolejki nie kursują i do domu nie mogę wrócić - co oznacza , że wzrok i świadomość nadal funkcjonowały. Zdałam sobie też sprawę , że trwając dwie doby w śpiączce zwiedzałam wszechświat, który w ludzkim pojęciu czasu trwałby miesiące i długie lata.

Co do badań lekarzy nad stanami w NDE- Czy takie doświadczenie zda egzamin?

Myślę, że tak i nie. Po pierwsze nie wiadomo jak ciało astralne będzie reagowało na otoczenie. Zawsze pierwszą uwagę kieruje na stół operacyjny i przygląda się ze zdumieniem lub przerażeniem; co tu się dzieje?! Po drugie zachowania są spontaniczne, jedni wzniosą się pod sufit, inni przemieszczają się na szpital. Po trzecie, lekarze musieli by umówić się z pacjentem, by ten odnalazł kartę i podał numer jaki na niej widnieje - lecz, czy to jest moralne? Czy można straszyć pacjenta, że może umrzeć na stole operacyjnym?. Czy nie wystarczą im inne opisane przez pacjentów spostrzeżenia, które pokrywają się ze stanem faktycznym?.

Gdzie tu jest sens, gdzie tu jest logika! Ja, czytelnikom daję wiarę z opisanych przez nich przypadków, bo dużo otrzymałam takich relacji a i sama tego doświadczam.

Ludzie, którzy rozwijają się duchowo, mają problem ze zrozumieniem, jakie są losy ducha po śmierci (życie pośmiertne).. Życie pośmiertne według starożytnych Egipcjan różni się od życia pośmiertnego w buddyzmie. W islamie koncepcja życia pośmiertnego jest podobna do koncepcji uznawanej przez większości chrześcijan; różnicą jest bardziej zmysłowy charakter raju i piekła. W obecnych czasach astrofizycy dopatrzyli się związku teorii kwantowej z metafizyką. Spojrzenie na życie pośmiertne radykalnie się zmieniło. Przybyło znacznie więcej pytań niż odpowiedzi, np; pytanie czytelnika.: 

- W jednej z jej interpretacji pojawia się tam pojęcie tzw. światów równoległych, alternatywnych albo tzw. wieloświat, multiverse. Chodzi o to że wg tej hipotezy nie ma przypadkowych zdarzeń, tylko każde zdarzenie realizuje się we wszystkich możliwych wariantach, kombinacjach, permutacjach - tyle że każda możliwość w innym wszechświecie. Przykładowo rzucając monetą w jednym z nich wypadnie orzeł a w drugim reszka. Wtedy ma następować niezauważalne rozdwojenie obserwatora wraz z całym wszechświatem, gdzie w jednej wersji wypadnie orzeł a w drugiej - reszka. I tak ma się dziać w każdym losowym zdarzeniu które ma wiele rozwiązań. Oznaczałoby to że każdy człowiek ma niezliczoną ilość swoich "kopii" w innych wszechświatach, liniach czasowych. Mimo że w tym samym czasie żyjąc teraz na ziemi jesteśmy świadomi tylko jednego swojego istnienia, ale pozostałe realizują się w światach wyglądających bardzo podobnie do naszego, różniących się jedynie niewielkimi szczegółami wynikającymi z podjętych w czasie życia decyzji lub zdarzeń zewnętrznych. Np. świat w którym to ZSRR pierwszy wysłał człowieka na Księżyc a nie USA, czy świat w którym człowiek ma innego partnera życiowego, inną pracę, inny zawód itp itd.W odniesieniu do mojego snu z dzieciństwa, nasunęła mi się myśl że niektóre sny - marzenia senne, te realistyczne bez fantazji i rzeczy niemożliwych - to mogą być w istocie urywki z tych alternatywnych żyć w innych światach, w których wiemy że jesteśmy sobą, ale coś się toczy inaczej i nie mamy świadomości swojego wcielenia które właśnie śpi i ma sen. Te alternatywne życia w tych światach byłyby wcieleniami, tyle że nie takimi następującymi jedno po drugim do których stosuje się określenie "reinkarnacja", ale dziejącymi się równolegle, wielowątkowo.

AZ- Fakt, w tej kwestii poglądy, hipotezy są różne , a skoro nie są udowodnione (tak samo jak nie da się uchwycić ducha) dopuszczam wszystkie opcje. Moja wiedza w tej kwestii jest już ukierunkowana i opiera się na bardzo prostych założeniach - oto przykład :


Cel (mama) spełnienie celu (dziecko) zdarzenie (wysłanie dziecka do sklepu po chleb). 
Cel i spełnienie celu jest stałe. Zmienne jest tylko zdarzenie, gdyż dziecko może wydać pieniądze na lody, zgubić pieniądze, albo kupić chleb. Do zdarzenia dochodzi czas w jakim Cel (mama) otrzyma ten chleb. Jak widać z przytoczonego przykładu nasze zachowania też mogą być różne i nie dotyczą tylko orła i reszki. Co dotyczy orła i reszki - jeśli chcemy by orzeł był na wierzchu a nie reszka, musimy tak długo rzucać monetą (czas),aż osiągniemy to, czego od siebie oczekiwaliśmy, czyli orła.

W metafizyce jest podobnie: Cel (Bóg, Stwórca), spełnienie celu (duch-ciało astralne), zdarzenie (dusza - kształtuje się w oparciu o wyznaczony Cel , lub wybraną przez siebie drogę) .                           Tu nasuwa się pytanie; tylko po co to wszystko?

Częściowej odpowiedzi może dać ten obraz i opis mojego doświadczenia, które wyjaśniają, że zdarzenia muszą być dopełniane zgodnie z Celem. Oto fragment moich doświadczeń z NDE, cytuję:

W pewnym momencie dostrzegłam, że w oddali wyłania się różowa plazma. Była wyblakła, nieczysta, trochę mieszająca się z granatem. Widać w niej było coś w rodzaju zawirowania, wiru wodnego. Bardzo mnie to zaciekawiło, ponieważ było inne. Było to coś nowego i tajemniczego. Nigdy dotąd tego czegoś nie widziałam. Zaczęłam zbliżać się ku tej nieznanej materii. Zorientowałam się, że Zjawa pozostała w tyle i nagle zatrzymała się.

-Nie leć tam, wracaj szybko! - Nawoływała do mnie. Wyczułam ją telepatycznie natychmiast. Po raz pierwszy od niej emanował niepokój o mnie - jak matkę, gdy zagrożone jest dziecko. Natychmiast zawróciłam, ale jeszcze obejrzałam się za siebie, by upewnić się, czy nic mnie nie goni. Wyobrażałam sobie, że zły duch podobny Zjawie wyłoni się by mnie wciągnąć w tę czerwoną materię niczym w piekło. Był to dla mnie najbardziej dramatyczny moment, całego mojego doświadczenia z innym wymiarem. Do dziś nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tam nie dane mi było polecieć i dlaczego również Zjawa trzymała się od tego miejsca z daleka. Może to było prawdziwe piekło, a może podział obowiązków na strefy, w której już Zjawa nie miała pieczy. Czyżby i TAM istniał określony porządek i nieznane bariery. Czy TAM też są granice, których przekraczać niewolno. Jedno jest pewne ja również do czerwonej materii nie byłam pisana. Po tym wydarzeniu już miałam dość wrażeń“.

Co by się zdarzyło, gdyby moja ciekawość wzięła górę i zignorowała bym swojego Przewodnika ?

Teraz już wiem, że każdy ma swoją wytyczoną ścieżkę i nie wolno jej przekroczyć. Nasze życie jest zdarzeniem zapisanym w czasie i trać ma tak długo, aż duch ukształtuje duszę przez wyznaczony Cel. Duch jest stały, dusza jest zmienna, przez co czas zdarzenia też może być zmienny, co oznacza , że pojęcie inkarnacji i reinkarnacji jest jak najbardziej trafione.

Coś nie coś więcej mogłam poznać a w zasadzie podejrzeć z przypadków innych ludzi w czasie sesji regresingu. Ich wyznania sięgały różnych kart historii z przeszłości a nawet przyszłości, ale pochodziły z naszego globu. Nie spotkałam się nigdy z przypadkiem, który ujawniłby inny świat, inną planetę.

Zgodnie z przesłaniem (poznanym w tamtym wymiarze), które brzmi, cytuję: „Nie ważna forma i budowa, ważne są tylko wartości“ , duch może współistnieć z każdą materialną platformą we wszechrzeczy ( Świat Stwórcy) do której zostanie przekierowany.   A to tak wygląda z pozycji Tamtego Wymiaru( obraz olejny): 


Gdzie w tej strukturze znajduje się nasz Wszechświat?

Jak można się domyślić te platformy wzajemnie się przenikają, i współistnieją ze sobą a światów może być wiele i każdy może mieć inną formę i budowę - porównać to można do anatomii człowieka. Odwołując się do porównania wiemy, że każdy organ, czy komórka są tak zaprogramowane, by spełniały swoją rolę dla rozwoju człowieka jako ośrodka dla ducha i duszy.

Nam się wydaje, że nasza fizyczna rzeczywistość jest najistotniejsza. Ja twierdzę, że tak nie jest. Najistotniejsza jest praca nad ukształtowaniem ducha, by ten nie ulegał słabościom tego świata za naszym udziałem. Niestety gro ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy jak ważną rolę duch spełnia na poziomie metafizycznym w reakcji energetycznej Stwórcy i nie chodzi tu o przynależności do wyznań religijnych jako zbawienia, ale chodzi o sam fakt, jakie wartości nabędzie duch, w połączeniu z materią (życie) . W religii i stanach NDE często donosi się o tym, że duch (ciało astralne) staje przed Spowiednikiem, że widzi film swojego życia z którego musi się tłumaczyć - ja też tego doświadczyłam i twierdzę, że tak jest (opis w pamiętniku).

Wracając do religii i wiary - nie ma najmniejszego znaczenia jakiego jesteśmy wyznania religijnego. Nie ma też znaczenia czy wierzymy w Boga, czy uznajemy, że po śmierci nic już nie ma. Prawda odsłoni się sama, gdy kres życia nastąpi- a Tam (inny wymiar) wszystkie wątpliwości zostaną rozwiane. Musimy pamiętać, że anatomicznie ludzie niczym nie różnią się od siebie, bazują o tę samą energię pochodzącą z Kosmosu, mają jedno Słońce i podlegają prawom natury na Ziemi.                       Dalej od nas samych zależy jak potoczą się losy ducha po opuszczeniu ciała.

W kwestii potwierdzenia moich rozważań nad duchami i NDE, niech dopełnieniem będzie list od czytelniczki MK opisujący stan umierania ;

MK- "Moja matka Elfryda K. była bardzo religijną kobietą, wszelkie cierpienia, nawet te zadane przez ludzi, potrafiła cierpliwie znieść i wynagradzać modlitwą za krzywdy. Bogatym nie zazdrościła twierdząc, że dłużej pragnie swej biedy niż innych rozkoszy, bo w tej roli bardziej kocha Boga. Pracowała ciężko w pocie czoła jako kobieta na polu. Kiedy miała 34 lata, została wdową. Pewnego dnia zabrakło jej sił i choroba mocno w nią weszła, podjęłam nad nią opiekę, bo od mojej siostry doświadczyła tylko wiele przykrości, co pogorszyło stan zdrowia. W kwietniu, 1991 r., kiedy wróciłam do domu z lekarstwami zauważyłam, że matka po prostu nie żyje - świadczył o tym wygląd i zimne ciało, - żadnej reakcji serca. Długo walczyłam, żeby matkę przywrócić do życia, zależało mi na tym - a w ogóle to przed odchodnym nie wyglądała na to, żeby miała już nastąpić śmierć. Matka otworzyła oczy, które już inaczej były odwrócone, głęboko złapała oddech i pierwsze słowa, jakie wydobyła z siebie skierowała do mnie: - Po co mnie opamiętałaś, tam było tak pięknie. Najpierw pojawił się korytarz a później ogromna jasność, tam nie czułam bólu, smutku. Nawet wymieniła osoby, które zobaczyła a naprawdę już nie żyły. Słyszała głos: "Ty jeszcze tam wrócisz, twoje cierpienia niedługo się skończą, ale nie dzisiaj". Do samej śmierci powtarzała mi, że gdybym później przyszła, to już bym jej nie zbudziła. Zapytałam, czy widziała tam swoich rodziców lub istoty, rzekła: - "nie, bo za życia mnie krzywdzili, więc po śmierci nie mieli odwagi na spotkanie". W październiku 1992 r. była w szpitalu i zawsze na moich odwiedzinach wyglądała pięknie jak anioł, choć bardzo ją bolało. Pacjenci twierdzili, że matka ma często zapaść i lekarze przywracają jej życie. Matka nie chce mnie martwić zaprzeczała temu, więc poszłam do lekarzy użalając się że nikt mi prawdy nie mówi o jej stanie zdrowia, choć pacjenci wiedzą więcej. Wtedy powiedzieli mi, że kilka razy przywrócili ją do życia. Powiedział mi również lekarz, że ona do kogoś rozmawia. Kiedy matkę zapytałam, z kim rozmawiała i czy to pamięta odpowiedziała: " Wiem, tak było, bo ja:- pokazała ręką tam na suficie - widziałam dokładnie to, co oni ci powiedzieli" i nadal mówiła coś o pięknej krainie. Zlekceważyłam to, mogłam wiedzieć więcej, ale sądziłam, że matka ma temperaturę. W dniu 22.XI.1992 r. kiedy przyszłam do szpitala matka rzeczywiście miała temperaturę, ale wiedziała, że ja podążam do szpitala. Powiedziała do mnie, "jakoś długo szłaś do tego szpitala". Później zmieniła temat i zaczęła mi opowiadać, co widziała: "Lekarz medycyny Łucjan Mende, (który już dawno nie żyje)wnosi deski a inne życzliwe osoby robią mi ażurową altanę". Przelękłam się bardzo i mówię:  - Matko, na co tobie są potrzebne deski, przecież lekarze mówią, że ty jeszcze dwa lata pożyjesz.                                 - Nieprawda - dodała - to, co ja widzę to już będzie koniec, żal mi tylko ciebie córko. Lecz już następnego dnia, szłam mocno zaniepokojona do szpitala.                             - Mamo, jak ja się cieszę, że ty żyjesz. Miałam sen, że ty spadłaś do głębokiej studni, ja natomiast leżąc na ziemi podawałam ci moje ręce, lecz była przestrzeń między nami i nie mogłam cię wyciągnąć. - Widzisz córko, to są oznaki i dla ciebie, że nie wyciągniesz mnie stąd, a ta studnia to moja mogiła.                                                       Zwierzyłam się lekarzowi, że matka mówi o zmarłym lekarzu. On mi odpowiedział, że moja matka jest TU i TAM. W listopadzie.1992 r. kiedy przyszłam do szpitala matka już nie żyła. Wiem, że w trakcie rozmowy z lekarzami wypowiedziała moje imię Marta i zmarła mając 73 lata. Była kobietą wyniszczoną od pracy, ale po śmierci przybrała twarz anioła. Ludzie, którzy chcieli ją zobaczyć i ksiądz nie mogli nadziwić się skąd wzięła się ta młodość i piękno na jej twarzy". ( M K. )

W obliczu śmierci rola ducha jest bardzo ważna, bo przygotowuje człowieka do odejścia, a myśląc z drugiej strony, duch przygotowuje się na opuszczenie ciała. To dzięki jego wpływom doznajemy przeczucia rychłej śmierci i możemy pozamykać wszystkie ziemskie sprawy. Doznajemy stanów metafizycznych w tym łączenia się ze zmarłymi bliskimi, którzy po nas przybywają. Wszystko po to, by przejście na tamten świat przebiegało bardzo łagodnie i ze świadomością, że istniejemy już jako duch zachowując pełną percepcję i świadomość.                 

Alicja Ziętek


Komentarze

Popularne posty